sobota, 30 kwietnia 2016

Tatowa..

Robisz dla niej wszystko a ona i tak jest tatusiową córeczką, już nie tylko z wyglądu...
Obkupiłam moją córeczkę, gwiazdka rośnie więc i garderobę trzeba zmieniać.
W nocy śniły się jej jakieś koszmary, miała "suchy płacz", aż się zanosiła przez sen.
Jako, że mama ma dzisiaj dyżur w pracy, tata stanął na wysokości zadania, ażeby pójść z córką do cyrku :) niech mała też ma troszkę rozrywki (a przy tym i mama "odpocznie"; czekają mnie mega porządki...).
Wczorajszy tekst Hani do babci Marylki: "Nie mów mi co mam robić!", o! skąd ten bunt i tekst?
Moje dziecko super się rozwija! wczoraj kupiliśmy jej warcaby i ogólnie 25 gier. Jest co robić.
Kochamy ją z całego serca!

wtorek, 26 kwietnia 2016

zaskakuje...

Hania z każdym nowym dniem zaskakuje mnie coraz bardziej, oczywiście pozytywnie. Pojawia się nowe słownictwo jak choćby "Ostatni na mecie" (wypowiedziane do taty po wejściu do domu ze spaceru) ale dowodem na to może być nasza rozmowa:
-Haniu musisz iść do przedszkola (mimo, że mama ma wolne) bo będziesz się w domu nudziła. O zobacz podjechał Pan z Eneii i chyba wyłączy zaraz prąd.
Na co Hania:
-Mamuś ale po co Ci prąd jak Ty i tak tylko czytasz książki?
KOCHAM<333
W ten sam dzień Pani przedszkolanka bardzo pochwaliła Hanię. Nulka udziela się na zajęciach, jest duży progres. Pani się nad nią rozpływała a mnie rozpierała duma (o czym nie omieszkałam się powiedzieć córeczce).
Hania polubiła też nasze wieczorne czytanie i w ogóle czytanie -> zwłaszcza Tupcia Chrupcia. Jestem z niej taka dumna!
Niuni bardzo posmakowała bułka tarta, zwłaszcza jedzona w łazience tuż przed kąpielą..

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

piękne, rodzinne weekendy...

Odkąd zmieniłam pracę mam mnóstwo czasu nie tylko dla siebie ale i dla swojej rodziny. Widzę, że wszystko jest na plus. Nasza trójca "scala się" ze sobą, kochamy się, dogadujemy, wspólnie i aktywnie spędzamy razem czas. Tak jak obiecałam Hani, w nagrodę za to, iż jest w przedszkolu do 15, zabrałam ją w weekend na kulki. Miała mega frajdę a i ja niemałą zabawę. Z racji tego, że wybrałyśmy się tam we dwie a Hania nikogo nie znała, zmuszona zostałam (ale też bym i nie pozwoliła na samowolkę) do turlania, skakania, przepychania się przez różne tory przeszkód i trzykondygnacyjną budowlę. Mała była szczęśliwa, skakała jak małpka, dała sobie pomalować buźkę na Frozen, a nawet dołączyła do grupy tańczących i skaczących dzieci, tańcząc "czeko, czeko lada" (czy jakoś tak). Wczoraj tj. w niedzielę zabraliśmy ją z mężem na spacer do lasu. Bo-co dziwne- stwierdziłam, że moje dziecko nigdy nie było w lesie. Porobiliśmy sobie pamiątkowe super zdjęcia, Hania wcielała się nawet w role fotografa ale i sama pozowała. Przed pójściem do lasu miała pewne obawy: pytała się czy będzie tam wilk a może czerwony kapturek? Zauważyła pień drzewa dziwno-kształtny i stwierdziła, że jest to głowa lwa albo jej to przypomina. Pochwaliłam ją za bujną wyobraźnię. Marudziła troszkę nie zauważyła żadnych zwierzątek, za to ja widziałam wiewiórkę. Zwróciłam jej też uwagę, by posłuchała śpiewu ptaszków, posłuchała szumu koron drzew i wciągała w płucka świeże leśne powietrze. Tata tłumaczył jej skąd się wzięły ślady pozostawione na ściółce po sarence (a może i dzika, Hania panicznie boi się wszystkiego, na słowo dzik mało się nie rozpłakała, więc staramy się jej nie przestraszać). 
Oczywiście jak co weekend przyjechał Oskar, który mile mnie zaskoczył swoją postawą, bo zachowywał się grzecznie (nie miał tych ataków histerii). Dwie interesujące rzeczy, które zauważyłam:
1. gdy dzieci zostały same (rodzice Oskara przeszli do drugiego pokoju) bawiły się bez nadzoru bardzo ładnie. Psociły jak to dzieci ale były zgodne. W jednym tylko momencie Oskar nie chciał ustąpić Hani ani Hania jemu, więc powiedziałam do córci, że jak się nie uspokoją to zrobię z nimi porządek. Córcia zapytała mnie co znaczy porządek? Odpowiedziałam, że Oskar pójdzie do pokoju babci a Ty zostaniesz w swoim i was rozdzielę. Hania przylatuje po 5 minutach i mówi: "mamuś pogodziliśmy się!". Nakarmiłam ich naleśnikami, wypili po kubku kakao.
2. ważna rzecz to to, że gdy ja akceptuje Oskara i staram się dla Hani dogadzając mu a najlepiej im dwoje, to Hania jest szczęśliwa a na tym najbardziej mi w życiu zależy.
Niestety w nocy dusiła się kaszlem i dostała katar (choć miała go już kilka dni wcześniej). Nie miała gorączki, więc po zaaplikowaniu lekarstw ale z bólem serca puściłam ją do przedszkola. Kiedy mała niepewnym krokiem weszła do sali (po uprzednim "ponoś mnie") miałam ochotę się rozpłakać. Tak bardzo ją kocham...
"Siedzę" teraz w pracy do wieczora i bardzo się o nią niepokoje. o 15 wykonam tel. o teściowej czy wszystko w porządku. Niech już będzie wieczór!

wtorek, 5 kwietnia 2016

...

Problemy wychowawcze były, będą i występują obecnie ze zdwojoną siłą.
Nulka a my wraz z nią "odchorowujemy" wizyty kuzyna...
Chłopczyk z dużym deficytem uczuciowym i problemami natury psychologicznej...
trzeba chronić córcię jak się da, czuwać nad nią i przebiegiem spotkań z kuzynem.
Od 3 dni i dwóch nocy powszechna panika Nulki, objawiająca się w widzianych pająkach, myszach i latających rzekomo bąkach po sypialni.
Panicznie boi się wszystkiego (po trosze moja to zasługa - mama panikara).
Wczoraj sprowadziłam córce koleżankę (jakiś czas temu bawiły się  już razem; sąsiadka) aby odchorowała wizytę kuzyna i zobaczyła jak można bawić się z innymi dziećmi. Była wniebowzięta do czasu, aż zmęczenie wzięło górę i zachowanie koleżanki zaczęło jej przeszkadzać (choć nie powiedziała tego wprost koleżance a mamie).
Coś niedobrego zaczyna się dziać z Nulką, próbuję rozeznać się w sytuacji i zwalczyć zaistniały problem (jest rozdrażniona, agresywna, budzi się z płaczem w nocy, boi się i bywa przerażona).
Spędzam z nią dużo czasu, skaczemy razem w trampolinie, uczę jej jazdy na rowerku, rozmawiamy podczas kąpieli. Oby to wszystko przyniosło pozytywny skutek...

10 dni...

Już za 10 dni mam stawić się do szpitala. Na samą myśl o porodzie przyspiesza mi puls i kręci się w głowie. Oczywiście, że się boję. Tylko d...